Myśl o tym, że matematyka to nie jest nauka o liczeniu, przyświeca mi od wielu lat. Od czasu, miałam szczęście brać udział we wspaniałym szkoleniu dla nauczycieli prowadzonym przez pana dr. Mirosława Dąbrowskiego, wiele spraw związanych z edukacją matematyczną dzieci stało się dla mnie bardziej zrozumiałych i oczywistych. Dlatego staram się wdrażać taki właśnie sposób nauczania.
Często jednak widzę, że dla wielu, matematyka to tylko liczby. Uczniowie lubią działania, przychodzi im to z łatwością, liczą z przyjemnością i uważają się za dobrych matematyków. Jednakże wprowadzenie w edukację matematyczną inny typ zadań niż arytmetyczny, wzbudza niepokój, wycofanie, poczucie, że jednak czegoś się nie potrafi.
Dlatego na lekcji pojawiły się zapałki. Prawdziwe zapałki. Uważam, że są lepsze niż plastikowe patyczki. Są przyjemne w dotyku. Mieszkają zamkniętym lekkim pudełku. Są tanie, gdy się wysypią nie robią hałasu. Są tanim narzędziem matematycznym. Musimy jedynie pamiętać o bezpieczeństwie i przestrzeganiu zasad. Łamigłówki zapałczane pozwoliły uczniom pobudzić mózg, wyjść poza schematy, uczyć się uważnego słuchania słownej instrukcji. Liczenie zeszło na dalszy plan. Pojawił się niepokój i lęk, ale też zaciekawienie, zachęta do manipulowania, przekładania i kombinowania. Małymi kroczkami będziemy rozwijać umiejętności matematyczne nie związane z liczeniem. Bo ważne jest poszukiwanie reguł i prawidłowości, wychodzenie poza schematy. Szukanie cech wspólnych, różnic. Uczenie się na błędach. Uczenie się tego, że nie zawsze jest tylko jedno rozwiązanie, nie zawsze można je zapisać za pomocą liczb.
Na koniec jeszcze myśl, która przyświeca mi każdego dnia. Obliczenia to tylko narzędzia. Czas wyjść poza schematy myślenia o matematyce. Staram się to robić każdego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz